Obecnie oczy całego świata zwrócone są na Chiny. Chiny, gdzie rozpoczęła się pandemia koronawirusa, ale też gdzie została najwcześniej opanowana. Chiny ślące pomoc w postaci środków ochronnych dla całego świata, w tym dla Polski. Chiny rosnące w siłę, podczas gdy Europa i Stany Zjednoczone chwieją się pod wpływem pandemii, przewidując kryzys gorszy niż ten z 2008 roku. Ekspansji gospodarczej i politycznej Państwa Środka towarzyszy natomiast już od jakiegoś czasu ekspansja kulturalna. Dziś to już nie Hollywood, ale rynek azjatycki jest najważniejszy z perspektywy dochodów w kinach. Do tego stopnia, że niektórzy filmowcy albo cenzurują swoje obrazy, by nie były kontrowersyjne dla Chińczyków („Mulan”), albo dodają chińskich bohaterów, a rząd chiński prezentują w niezwykle pozytywnym świetle („Dzień Niepodległości: Odrodzenie”). Upadła również bariera językowa dla literatury i coraz więcej chińskich książek jest wydawanych w Stanach, ale także i w Polsce. Sukces odniosła zwłaszcza chińska fantastyka naukowa (obecnie silnie promowana przez tamtejsze władze) – „Problem trzech ciał” Liu Cixina jako pierwsza powieść nie wydana pierwotnie w języku angielskim została w 2015 roku uhonorowana prestiżową nagrodą Hugo. Liu to już za oceanem i nad Wisłą gwiazda SF, w Stanach rośnie zresztą lista przekładów na angielski nie tylko jego książek, ale i innych autorów (antologie „Invisible Planets” i „Broken Stars”, zbiór „A Hundred Ghosts Parade Tonight” Xia Jia, powieści „The Waste Tide” Chena Quifana i „Vagabonds” Hao Jingfanga – autorki również nagrodzonej Hugo, za opowiadanie „Składany Pekin”).
Łatwo więc przy tym wszystkim zapomnieć o drugim obliczu Chin. O tej uśpionej czujności przypomina natomiast Ma Jian. Kim jest? Gdybyście próbowali wyszukać go w internecie będąc w Chinach, nie znaleźlibyście żadnych informacji – jak Ma pisze w posłowiu do powieści „China Dream”, we własnej ojczyźnie został przez władze „wymazany”. Jego książki są zakazane w Chinach od ćwierć wieku, on sam od 2011 roku ma zakaz podróżowania do ojczyzny (obecnie mieszka w Londynie). Wszystko to reperkusje za głośne domaganie się wolności słowa, za protesty przeciw władzy w Chinach; walkę Ma rozpoczął już w 1983 roku, kiedy to po raz pierwszy był aresztowany za zbrodnię „duchowego zepsucia”. W 1989 roku wspierał protestujących na placu Tian’anmen (wydarzenia te opisał w powieści „Pekińska koma”). Znamiennym jest, że ilustrację okładkową do jego najnowszej powieści, „China Dream”, przygotował inny chiński artysta na wygnaniu, Ai Weiwei.
„China Dream” to reakcja na słowa prezydenta Xi Jingpinga, który w 2012 roku użył frazy „chiński sen” (zhōngguó mèng). Te dwa słowa symbolizować miały wielką odnowę, połączenie idei rozwoju indywidualnego obywateli z rosnącą siłą chińskiej gospodarki; dbanie o siebie jako indywiduum splecione miało zostać z dumą ze swojego kraju. Hasło „chiński sen” szybko zapełniło billboardy, powracało w reklamach, jak i przemówieniach polityków.

Ma Jian potraktował to hasło dosłownie, w „China Dream” opisując urzędnika, któremu powierzono kierowanie Biurem Chińskiego Snu. Ma Daode miał stworzyć specjalny nanochip, który wszczepiony do mózgów Chińczyków ma wymazać prywatne sny i zastąpić je tym jednym właściwym, przygotowanym przez Ma Daode na podstawie wizji prezydenta Xi Jingpinga.
„China Dream” to więc wizja dystopijna. Ale jednocześnie wykorzystująca absurd satyra na tego typu zakusy chińskich władz. Groza tego, do czego dąży Biuro Chińskiego Snu, zestawiona została z tak żenującymi, że wręcz zabawnymi scenami z życia chińskich elit politycznych. Sam Ma Daode to postać tyleż tragiczna, co zabawna – jego perypetie z wieloma kochankami, czy dziwne ekscesy podczas orgii (recytowanie starochińskich poematów, śpiewanie piosenek z czasów rewolucji kulturalnej, przebieranie kochanek w mundury), wreszcie opisy systemu łapówek i awansów.
Powieść Ma Jiana przywodzi więc na myśl film „Parasite”, gdzie Joon-ho Bong przekazuje gorzką prawdę o przepaściach społecznych pod przykrywką komedii. W „China Dream” spod warstwy absurdalnego humoru szybko wynurza się przerażająca prawda o Chinach, które chcą wymazać swoją straszną przeszłość – tu symbolizowaną przez krwawą rewolucję kulturalną. Z Ma Daode najpierw się śmiejemy, potem współczujemy mu, gdy dopadają go duchy przeszłości, gdy z taką desperacją szuka ukojenia niepamięci.
Powieść Ma Jian to przestroga, której obecnie potrzebujemy nawet bardziej, niż dotychczas.
Fot. główne: Ma Jian na Twitterze.