Scenarzysta Jan Mazur i rysownik Robert Sienicki w komiksie „Ostatni pisarz” zabierają nas w podróż statkiem kosmicznym w pobliże Saturna. Naszymi towarzyszami będą pokładowa sztuczna inteligencja oraz tytułowy literat.
Im więcej myślę o komiksie „Ostatni pisarz”, tym bardziej jestem przekonany, że obcowałem z czymś naprawdę interesującym i niezwykłym. Ta prosta opowieść o ostatnim pisarzu-człowieku na Ziemi, który na ochotnika wyrusza w samotną podróż kosmiczną w poszukiwaniu natchnienia, dojrzewała we mnie, czytelniku, przez dłuższą chwilę, a teraz już jestem pewien – jest świetna.

Jan Mazur napisał smutno-zabawną opowieść o gburowatym literacie i towarzyszącej mu w podróży sztucznej inteligencji. Na pierwszy plan wybija się tu rzecz jasna warstwa SF i wizja naszej przyszłości, ale tak naprawdę to głęboko refleksyjna opowieść o procesie twórczym, o potrzebie i presji pisania, o lękach autora. Wszystko opiera się na złożonej kreacji, jaką jest tytułowy ostatni pisarz, a także na niezwykle subtelnie i ciekawie poprowadzonej jego relacji z AI („Cegła, stary” ostatecznie pięknie wzrusza).
To melancholijne i ujmujące kameralne SF.

„Ostatni pisarz” to również przykład komiksu, w którym rysownik doskonale uzupełnił i wzbogacił pracę scenarzysty. Kreska Roberta Sienickiego wspaniale pasuje do tej opowieści, bo z jednej strony jej „kreskówkowość” nadaje całości pewnego luzu, potrzebnego, byśmy zwłaszcza na początku nie utonęli w czarnych myślach głównego bohatera, z drugiej jednak – gdy historia tego potrzebuje, Sienicki potrafi doskonale skupić się na pisarzu i jego emocjach i oddać wszystko poprzez zbliżenie na twarz czy oczy. Akurat w tym komiksie kadry „ciszy” były niezbędne, a Sienicki doskonale je wyegzekwował.
Lubię takie SF – bardzo „ludzkie”, pełne serca.