„Dropie” to zbiór intrygujących opowiadań Natalki Suszczyńskiej, balansujących na granicy pastiszu, absurdu i po prostu dziwności.
Wbrew temu, co pisze wydawca, zbiór opowiadań Suszczyńskiej nie wpisuje się w gatunek science fiction (dobra, Obcy pojawiają się raz, że na chwileczkę, w bardzo krótkim tekście). To, co dostajemy to fantastyka, ale ta wywodząca się z absurdu. Bawiąc się w fantastyczne klasyfikacje, nazwałbym prozę Suszczyńskiej kapitalizmpunkiem – tak jak w steampunku wszystkim rządzi para, tak tutaj dziki, nieokiełznany kapitalizm, dominujący wszelkie sfery życia, oddający ludzi we władzę umów śmieciowych, deweloperów i właścicieli nieruchomości. Oto świat, w którym bohaterka pracuje w bankomacie, jako weryfikatorka kodów PIN, a wiata śmietnikowa jest atrakcyjną nieruchomością.
„Dropie” czyta się z przyjemnością, bo szalone pomysły autorki w większości przypadków działają, a za tym całym szaleństwem kryje się prawda o współczesności, pokazanie dziwaczności naszej codzienności. Suszczyńska staje się tu głosem pokolenia umów śmieciowych i wiecznego wynajmu, tylko że w swoich wypowiedziach sięga już do absurdu, snując przed nami wizję rzeczywistości, w której te wszystkie znane nam przegięcia zastępują normalność.
Są przy tym „Dropie” zbiorem nierównym, a najlepsze teksty znajdziemy w pierwszej części książki. Może też to efekt zmęczenia poetyką przegięcia, które najmocniej działa przy pierwszym zetknięciu, a potem się już przyzwyczajamy. Dlatego też kończące książkę historie o tytułowych dropiach czy o Pankracym pozostawiły mnie obojętnym.
Niemniej „Dropie” to bardzo ciekawa literacka przygoda, ciekawy przykład operowania narzędziami fantastyki nie z perspektywy gatunkowej, czyli pozbawionej odwołań do schematów. Ta fantastyczność w „Dropiach” wydaje się wtórna, jest naturalnym środkiem wyrazu dla krzyku zaskoczenia / zniechęcenia / przerażenia / pogodzenia się z naszą powaloną rzeczywistością. Jest w „Dropiach” wiele „podskórnego” czarnego humoru, bo choć to, co opisuje autorka jest zabawne, fundamenty ma w faktycznie porąbanej rzeczywistości wielu zwłaszcza młodych ludzi.