Seria „Amelia i Kuba” Rafała Kosika – której „Złota karta” jest ósmym tomem – to książki, które dzieci (sugerowany przedział: 7-12 lat) będą chciały czytać, i które rodzice będą chcieli swoim pociechom podsuwać do czytania.
Najmłodsi znajdą w „Złotej karcie” emocjonującą, a momentami trochę straszną przygodę. Nasi bohaterowie udadzą się na poszukiwanie skarbu, spotkają magiczną (lub, wedle innej teorii, korzystającą z zaawansowanej technologii) Złotą Kaczkę i wplączą się w kłopoty tak duże, że będzie można naprawdę przestraszyć się, że tym razem się z nich nie wykaraskają.
Jednocześnie Rafał Kosik niezwykle poważnie bierze do siebie zasadę „bawiąc, uczyć”. Stąd niemalże na każdym kroku dzieci poznają nowe słowa, tłumaczy im się otaczających ich świat i ludzi (na przykład Albert, brat Ameli, ma zespół Aspergera), a główną lekcją „Złotej karty” jest ta dotycząca wartości pieniędzy i hamowania swojej żądzy posiadania. Wszystko to bez wykładów, bez zatrzymywania angażującej akcji, a przede wszystkim – poprzez praktyczne pokazanie konsekwencji, a nie wpajanie abstrakcyjnych dla dzieci reguł.
Obecna, pandemiczna rzeczywistość tylko uczyniła książkę Rafała Kosika bardziej aktualną – opowieść o tym, że zakupy szczęścia nie dają pasuje do zamkniętych sklepów i ograniczeń, z którymi mierzyć się muszą przecież również dzieci. Autor zresztą ewidentnie dostrzegł tę koneksję, bo „Złota karta” zawiera sporo bezpośrednich (ale delikatnych) nawiązań do koronawirusa – wspomniany jest sam „wirus”, przed posiłkiem w knajpce dezynfekuje się ręce, popyt na maseczki skacze, wspomina się również o zamykaniu szkół i pracy rodziców w domu. Fikcja zaskakująco szybko dogoniła rzeczywistość