if ( function_exists( 'wp_body_open' ) ) { wp_body_open(); } ?>
Marcin Zwierzchowski

Kulturalny Człowiek

xnxxvlxx xnxxxarab www.xnxxbro.com www.xnxxpapa.com

„Sądny dzień” recenzja

Powieść „Sądny dzień” Jagi Moder to debiut momentami przyjemny w lekturze, ale też odhaczający wiele, wiele błędów charakterystycznych dla początkujących osób pisarskich.

Zacząć trzeba od tego, że „Sądny dzień” to „oszukana” powieść. Bo niby jednak powieść, ale tak naprawdę to zbiór opowiadań, z wyraźnymi następującymi po sobie epizodami, rozgrywającymi się zresztą wedle podobnego schematu, z potworem/istotą odcinka, niczym w „Z archiwum X”. Główną bohaterkę, Blankę, poznajemy, gdy ta chce odnaleźć zaginionego brata. Te okoliczności stawiają na jej drodze tajemniczego Sambora, a para potem natyka się na stwora rodem z legend. Ten epizod się kończy, a dalsze okoliczności sprawiają, że Blanka i Sambor działają razem, odwiedzając/spotykając/zwalczając kolejne istoty z baśni, ludowych podań itp. Od punktu do punktu, od questu do questu. Dlatego książce brak tempa, dlatego nie ma tu struktury, jest cały jeden wątek przewodni (ten, który motywuje questy, ale zwykle pozostaje jednak w tle), a forma jest tu na tyle zbioro-opowiadaniowa, że już bliżej końca powieści tajemnice tajemniczego Sambora są nam wyłożone w… osobnym opowiadaniu-retrospekcji. W powieści byłoby to coś rozłożonego na sceny, wątek z własną strukturą, napięciem i tak dalej, tymczasem dostajemy wszystko w jednym opowiadaniowym-infodumpie. Powtórzę więc: „oszukana” powieść. Bo nie daje nam napięcia spójnej historii, a tylko pretekst w postaci głównego zadania, którego wykonanie wymusza na bohaterach kolejne wykonywanie innych zadań.

Inna rzecz, że nawet jeżeli odłożyć na bok kwestię nadrzędnej struktury i to całe powieściowanie, to rozpatrywane osobno epizody również nie oferują zbyt wiele świeżości czy fabularnych fajerwerków. „Sądny dzień” to bardzo, bardzo klasyczna w swoim schemacie opowieść o Blance, która nagle odkrywa, że obok naszego świata istnieje też świat magii i legend. Ten świat jest oczywiście zapełniony postaciami nam dobrze znanymi, które okazują się prawdziwe, a przewodnikiem po tej nowej rzeczywistości jest osobnik pochmurny, mhroczny, tajemniczo-tajemniczy, może dobry, a może zły, ale magnetyczny. Klaaaasyk. Nawet w kwestiach postaciowo-bestiariuszowych autorka nie oddala się zbytnio od tego, co znane, preferując raczej trzymanie się rozpoznawalnych odniesień i postaci.

Wreszcie też, trzeba powiedzieć, że Jaga Moder nie wypracowała jeszcze własnego stylu. Jej proza jest w warstwie językowej raczej przezroczysta, sucha, bardzo „faktograficzna”, czyli opisuje nam, co się dzieje, ale tak zwanym językiem przezroczystym. Narracja jest zaś w sposób typowy dla osób młodych piórem przegadana, bo bohaterka myśli dużo, wręcz nadmiarowo, momentami to prawdziwy „myślotok”, przez co sceny tracą tempo, dialogi napięcie i strukturę, bo są zalewane mnóstwem wykładanych nam wprost kontekstów; Moder nie pozwala nam swojej bohaterki interpretować, doświadczać poprzez działania czy dialogi, ale nieustannie nam ją dopowiada.

W autorce widać potencjał. Ale potrzebo go oszlifować. Przydałaby się praca z osobą redaktorską już na etapie planu powieści, by to faktycznie była historia ze strukturą, tempem i napięciem, a nie skakanie od zadania do zadania. Trzeba rozłożyć tu informacje, odkrywać karty cierpliwie i umiejętnie, a nie zrzucać na nas mnóstwa informacji w zwałach ekspozycji. Jaga Moder powinna też zaufać swoim scenom i postaciom, pozwolić nam być w tych sytuacjach, zanurzyć się w nich, bez ciągłego narratora dopowiadającego nam każdy kontekst i wyrażającego wprost każdą emocję Blanki.

Fot. Fabryka Słów

Next Post

Previous Post

© 2025 Marcin Zwierzchowski

Theme by Anders Norén

Zoofilia - BestialityPorn - DogFuckПриглашаем на Порноболт за русским порноalbaneza - xnnx - rwdtube